Branża
Branża > Informacje dla branży > Newsy prasowe > Jabłkowe problemy można rozwiązać

Jabłkowe problemy można rozwiązać

W Lublinie 24 lutego 2016 r. odbyła się konferencja „Jabłkowe problemy – sposoby rozwiązania”, którą zorganizowały: Towarzystwo Rozwoju Sadów Karłowych oraz Uniwersytet Przyrodniczy.

W trakcie konferencji wręczono statuetki Towarzystwa Rozwoju Sadów Karłowych dla osób zasłużonych na rzecz sadownictwa. Otrzymali je: Mirosław Maliszewski ze Związku Sadowników RP, Witold Boguta z Krajowego Związku Grup Producentów Owoców i Warzyw, Bożena Nosecka z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, Maciej Lipecki ze Stowarzyszenia Polskich Szkółkarzy oraz prof. Andrzej Borowy prorektor Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie.

Dr Bożena Nosecka wspomniała m.in. o tym, że wg danych IERiGŻ nie ma potwierdzenia, że akcja „Jedz jabłka na złość Putinowi” przyniosła wzrost spożycia tych owoców w kraju, o czym wspominali wcześniej przedstawiciele ZSRP. Z danych instytutu wynika także, że produkcja jabłek jest znacznie wyższa niż wskazują dane GUS i osiąga prawie 4 mln ton.

Prof. Eberhard Makosz określił jeden z podstawowych problemów jaki dotyka polskie sadownictwo. Spytał on wcześniej przedstawicieli krajowych grup producentów owoców o to, ile znajduje się w typowej skrzyniopalecie dostarczonej przez sadowników, jabłek nadających się do eksportu. Odpowiedzieli oni, że od 5 do 20 proc. Na to samo pytanie Niemcy odpowiedzieli, że w skrzyniopalecie jest ok. 60 proc. a Włosi – 80 proc. Podkreślał jednak, że jest optymistą. Jeśli w najbliższych latach będzie „rewolucja” w jakości jabłek, zmianie uprawianych odmian, nadal będziemy konkurencyjni na światowym rynku jabłek. Wg prof. Makosza, mamy zdecydowanie większe szanse niż producenci jabłek w krajach Zachodniej Europy. –  Jeśli weźmiemy się do roboty, nie będziemy stali w miejscu, nie będzie mocniejszych na rynku – mówił prof. Eberhard Makosz.

Witold Boguta z KZGPOiW podkreślał, że potrzebne jest wsparcie władz, tak jak dzieje się to w innych krajach Europy.  Uważa on, że zagrożeniem jest wciąż niedoceniana przez nas wzrastająca produkcja jabłek na Wschodzie. – Produkcja jabłek przesunęła się ze środka Europy i musimy to zauważyć. Podobnie będzie się działo z przetwórstwem, które wędruje za tanim surowcem i tanią siłą roboczą. Tak przywędrowało do Polski – podkreślał prezes Boguta. Powinniśmy iść w stronę innowacji w marketingu, budowania marki. Prelegent zaznaczył, że grupy producentów są awangardą trzeciej rewolucji w produkcji i jakości jabłek.

Piotr Trojanowicz reprezentujący KUPS mówił o zapotrzebowaniu branży sokowniczej na kwaśne jabłka. Niestety kwasowość polskich jabłek spada. Mówił o potrzebie ustanowienia w krajach arabskich w portach placówek służb fitosanitarnych, które towarzyszyłyby w trakcie odbioru dostaw, otwieraniu kontenerów. Mogłoby to wyeliminować problem z reklamacjami, które stają się standardem po wysyłce pierwszych 2-3 kontenerów jabłek. Wg P.Trojanowicza problem tkwi także w sposobie produkowania soków NFC w gospodarstwach. – Rozlew na gorąco soków NFC to według mnie profanacja. Taki system tłoczenia to krok wstecz – mówił prelegent. Uważa on, że niski koszt wejścia na rynek produkcji soków NFC (ok. 1,5 mln złotych) powoduje, że bardzo wiele gospodarstw decyduje się na taką inwestycję. W efekcie rynek soków może się załamać. Z powodu dużej podaży sklepy sieciowej obniżają ceny, a to może wkrótce doprowadzić do problemu nieopłacalności produkcji soków bezpośrednich w gospodarstwach.

Źródło: www.e-sadownictwo.pl z dnia 25.02.2016 roku